"Kap, kap, płyną łzy... Płacze z nami deszcz..." Bieszczady pożegnały nas deszczem. Kiedy rozstawaliśmy się z przyjaciółmi z Ukrainy, krople deszczu mieszały się z naszymi łzami. Pięć wspólnie spędzonych dni, realizacja wielu zadań projektowych, wspólne rozmowy - to wszystko bardzo nas do siebie zbliżyło. Zanim jednak się rozstaliśmy, po opuszczeniu pensjonatu udaliśmy się na zwiedzanie zamku w Krasiczynie, siedziby Sapiehów. Pan przewodnik okazał się pasjonatem i barwnie opowiadał o losach tej niezwykłej budowli. Zaskoczyło nas to, co na zamku wyrabiali żołnierze Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej. Zniszczyli zamek, sprzęty wyrzucali przez okno i palili, zbeszcześcili też zwłoki Sapiehów. Zachwyt z kolei wzbudziła w nas kaplica, w której znajduje się oryginalna polichromia. W Przemyślu powitał nas prawdziwy Wojak Szwejk. Bardzo chciał nam pokazać piękno tego starego miasta i chociaż...
Posty
Wyświetlanie postów z wrzesień, 2021
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Nie, nie, nie! To niemożliwe. To wydaje się wprost nieprawdopodobne, że nasze spotkanie projektowe zbliża się do końca. Każdy dzień był naprawdę wyjątkowy i pełen niezapomnianych chwil. Tak było w poniedziałek, wtorek, środę i dzisiaj, w czwartek. Czwartkową bieszczadzką przygodę zaczęliśmy od zwiedzania Muzeum Młynarstwa w Ustrzykach Dolnych. Nie tylko zobaczyliśmy jak wygląda młyn, ale poznaliśmy na czym polegała trudna praca młynarza. Na pytanie, czy chcielibyśmy wykonywać zawód młynarza, zgodnie odpowiedzieliśmy, że nie. W muzeum, w niezwykłym wnętrzu starej chaty, braliśmy udział w warsztatach kulinarnych. To było prawdziwie „czaderskie” wydarzenie. Pani przewodniczka powiedziała, że nazwa Bieszczady pochodzi od dwóch słów: bies – zły diabeł, czart i czad – dobry diabeł. Czaderski równa się więc świetny, super. Wracając do warsztatów… Ubrani w regionalne stroje zajęliśmy się wyrabianiem proziaków, codziennych chlebków z dodatkiem prozy, czyli sody (stąd nazwa). Potem przys...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
15 września 2021 Za nami nieziemsko magiczny dzień, dzień pełen niespodzianek. A miało być tak zwyczajnie. Rano wyruszyliśmy w góry. Podróż Małą i Wielką Pętlą Bieszczadzką spędzaliśmy my przyklejeni do szyb autobusu, za którymi rozpościerały się górskie widoki, aż tu nagle: „Wilk! Wilki!” – zawołała pani przewodniczka. Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom! Przez drogę przebiegły prawdziwe bieszczadzkie wilki! Okazało się, że spotkanie wilka w biały dzień w miejscu tak uczęszczanym jest niesamowitą rzadkością. Mieliśmy szczęście. Podczas górskiej wędrówki na trasie Wetlina – Mała Rawka – Wielka Rawka – Przełęcz Wyżna nie tylko zobaczyliśmy Bieszczady z bliska, ale i wykorzystaliśmy wiedzę zdobytą na wczorajszych warsztatach fotograficznych. A było co fotografować, ponieważ skąpane w słońcu Bieszczady pokazały się w pełnej krasie. Wędrówka po szlaku dała szansę na dalsze przełamywanie barier i zacieśnianie przyjacielskich więzi, można też było zauważyć pojawienie się pierwszych u...